Rocznik 2007

Święcenia dnia: 19 maja 2007 - Pieniężno

Szafarz: J.E. ks. bp Wojciech Zięba

Prowincjał: O. Piskorek Ireneusz

Rektor WSD w Pieniężnie: O. Szczepan Szpyra

Wręczenie krzyży misyjnych:

 

O. Kołodyński Krzysztof
„Znów na Madagaskar”
Z pewnym sentymentem wspominam czasy dzieciństwa, które spędziłem na osiedlu w Łambinowicach. Miałem  sporo  znajomości w różnych grupach podwórkowych. Konsekwencją tego było dużo przygód i różnych „wypadków". Z tego czasu pamiętam, że czułem nad soba jakąś dobrą i opiekuńczą  Rękę, która mnie strzegła. Cokolwiek bym robił, dobrze czy źle,  odczuwałem nieokreślone Dobro, które pomagało mi wybierać. Jeśli mówić mam o pozątku powołania, to pewien przełom przeżyłem w 1994 r. Wraz z kilkoma kolegami zarobiłem trochę pieniędzy na wakacjach i pojechaliśmy w październiku na rekolekcje do Poznania (do „Chrystusowców"). Tam po raz pierwszy mocniej usłyszałem w sobie Bożą propozycję skierowaną bardzo osobiście do mnie. Pierwszą reakcją był strach i pomyślałem sobie, że Pan Bóg mocno się pomylił, bo do takiego zadania potrzeba... no właśnie... co najmniej herosa! Popatrzyłem na siebie i stwierdziłem, że nim nie jestem, więc się nie nadaję. Kolejnymi ważnymi wydarzeniami na mojej drodze były pielgrzymki. Trzy kolejne lata wędrowałem podczas wakacji do Częstochowy. Było to dla mnie ciekawe i odkrywcze doświadczenie. To wtedy zobaczyłem, że młodzi ludzie mogą z łatwością mówić o swojej wierze i potrafią się nią swobodnie dzielić. Przykład wielu dał mi dużo do myślenia. Owocem tego było moje coraz większe i aktywne zaangażowanie w kościele parafialnym i w Nysie. Werbistów poznałem w czasie drugiej pielgrzymki, a później z kolegą z klasy „wpadaliśmy" często do parafii Matki Boskiej Bolesnej. Trzecim, nie mniej ważnym punktem zapalnym było nawrócenie mojego kolegi z klasy. Miałem okazję być świadkiem wielu przemian w jego życiu i to jemu również zawdzięczam sporo zmian w moim. Rok przed maturą uczęszczaliśmy na spotkania kręgu biblijnego w parafii św. Dominika, pomagaliśmy w akcjach w werbistowskiej parafii i angażowaliśmy się w pracę z chorymi u sióstr elżbietanek. To był czas sporego zaangażowania, który wynikał ze spontanicznych decyzji życia wartościami Ewangelii, które zaczęły „działać" w nas samych i wokół nas. To wspaniały czas doświadczeń, których sumą była po prostu ta odważna decyzja. Bardzo pociągał mnie napis na jednym z folderków powołaniowych: „pomagać innym". W pierwszych latach seminaryjnych zrozumiałem jednak, że potrzeba najpierw pomóc samemu sobie. Wspaniałą naukę zapamiętałem z postulatu, gdzie o. A. Zadrożny i o. J. Wichary uczyli nas własnym przykładem, jak ważna jest wspólnota zakonna i umiejętne życie razem. To była nauka, która - jak myślę - pozostała na lata i sprawdziła się na praktyce OTP, którą mogłem przeżyć na Madagaskarze. Życie i praca w ekipie międzynarodowej, mimo trudów i licznych wyzwań, szybko stała się dla mnie wyjątkową wartością. Od prostych ludzi i dzieci uczyłem się prostych rzeczy. Ten czas utwierdził mnie w powołaniu, a liczne sytuacje wskazały, że jest to miejsce, gdzie powrócę.

Za: MISJONARZ, nr 6, czerwiec 2007.

 


 

Artykuły mówiące o działalności i pracy duszpasterskiej Ojca Krzysztofa:

- "Mali wielcy misjonarze" - czasopismo "Misjonarz" nr 3/2005 str 30 - 31.

- "Wielka radość w sercu Kościoła" czyli jak przeżyłem kanonizację - Misjonarz 11/2014 str 8-9