o. Radosław Gawryś
Pochodzę z Mielca, z parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy. W wieku 10 lat, kiedy byłem ministrantem, poczułem w sercu powołanie do oddania swojego życia na służbę Bogu i ludziom. Ta myśl opuściła mnie, ustępując miejsca obowiązkom szkolnym, jednak głos pójścia za Chrystusem stawał się coraz mocniejszy.
Kiedy przed laty w telewizji został wyemitowany film o św. Franciszku, zainteresowałem się osobą i dziełem świętego z Asyżu. To on stał się bodźcem dla mnie do udzielenia pozytywnej odpowiedzi Chrystusowi. Zrozumiałem, że to Jezus jest moją Drogą, Prawdą i Życiem. Uświadomiłem sobie, że moim marzeniem był wyjazd na misje, dlatego w 1999 r. wstąpiłem do Zgromadzenia Słowa Bożego.
Po pięciu latach formacji moje marzenie stało się rzeczywistością: wyjechałem na trzy lata do Argentyny na praktykę misyjną. Bardzo cieszyłem się z tego wyjazdu, ale czułem również niepokój, czy sobie poradzę. Przyjeżdżając do nieznanego kraju, człowiek jest jak nowo narodzone dziecko. Musi się wszystkiego nauczyć: języka, kultury, zachowań, gestów itp. Jednak po pewnym czasie przyjmuje się nowy kraj za swoją ojczyznę. Jeśli człowiek, udając się w celu pomagania innym, nie stanie się podobny do nich, nie będzie czuł się dobrze. Zrozumiał to już św. Józef Freinademetz, który stał się Chińczykiem dla Chińczyków.
w Argentynie nauczyła mnie większej otwartości na drugiego człowieka. Przez cały czas formacji zakonno-misyjnej towarzyszyły mi słowa Jezusa: Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem. Na misjach w Argentynie jeszcze bardziej zrozumiałem, że Chrystus doświadcza nas na różne sposoby. Chce, byśmy wybrali Go na przewodnika naszego życia bez względu na to, jaką drogę powołania wybierzemy. Trzeba Go zawsze prosić, aby był przy nas i kierował naszym życiem.Chciałbym zakończyć słowami ks. Jana Twardowskiego:
Wlasnego kapłaństwa się boję,
wlasnego kapłaństwa się lękam
i przed kapłaństwem w proch padam,
i przed kapłaństwem klękam
W lipcowy poranek mych święceń
dla innych szary zapewne -
jakaś' moc przeogromna ....
z naglą poczęta się we mnie
Jadę z innymi tramwajem –
biegnę z innymi ulicą -
nadziwić się nie mogę
swej duszy tajemnicąza: "Misjonarz" nr 5/2009. str 8