o. Konrad Keler
Vice - generał SVD w latach 2000 - 2012 r.
Ur. 4.11.1948 Syrynia, diec. katowicka
W. 3.9.1966 Pieniężno
O. 8.9.1966 Pieniężno
1.pr. 8.9.1968 Pieniężno
W.pr. 8.9.1972 Pieniężno
Święc. 6.5.1973 SyryniaŚwięcenia kapłańskie otrzymał w 1973 r. w rodzinnej parafii w Syryni, przez bpa Kurpasa. Jesienią tego samego roku wyjechał na studia do Rzymu. Od 1975-78 r. był studentem Gregoriany w Rzymie na wydziale teologicznym, który ukończył doktoratem. 31.5.78 r. bronił pracy: "Il valore della Seteriologia e Cristologia atea di Milan Machovec". Od 1978 r. wykładał dogmatykę w Pieniężnie. Od 1979 r. był wicerektorem seminarium i prowadził bibliotekę, od 1981 r. wiceprowincjałem. Uczestniczył jako delegat na kapitule generalnej w 1982 r., a rok przedtem powołano go na członka Komisji Przygotowawczej XII Kapituły Generalnej.
Za: NURT SVD. Nr 35. 1985 r. str. 308
- "Sanktuarium św. Antoniego w Angoli" - czasopismo "Misjonarz" nr 1/2007 str 28.
- "Swiety Antoni z Kifangondo" - czasopismo "Miejsca Swiete" nr 2(84) 2004
- "Sytuacja Kościoła katolickiego w Chińskiej Republice Ludowej" - Misjonarz nr 9/2011, str 20 - 23
- "Śladami św. Józefa Freinademetza w Chinach" - Misjonarz 1/2012, str 3-5.
- "Polski cmentarz w sercu Afryki" - Misjonarz 11/2014 str 25
- Książka pt.: "Zadziwiający świat sanktuariów" - Konrad Keler SVD
Sanktuaria są widzialnym znakiem inicjatywy Boga, który szuka człowieka w konkretnym miejscu i pragnie mu przekazać zbawcze przesłanie dostosowane do potrzeb jego sytuacji. Z drugiej strony są znakiem wysiłku człowieka poszukującego Boga, który działa w życiu narodu, wspólnoty czy jednostki. Do sanktuariów pielgrzymuje się po to, by spotkać Boga, by w ciszy i atmosferze nabożności kontemplować wielkie sprawy ludzkiego życia.
Książka jest zbiorem refleksji na temat sanktuariów w wielu zakątkach świata, do których Autor dotarł podczas wizytacji kanonicznych lub z racji udziału w różnych spotkaniach międzynarodowych.Spis treści
- Sanktuaria – miejsca spotkania z Bogiem
Europa
- Symbol uniwersalizmu Kościoła – Bazylika św. Piotra (Watykan)
- Święty Andrzej na drodze spotkania Wschodu i Zachodu – Amalfi (Włochy)
- Odnowa życia rodzinnego – Lisieux (Francja)
Ameryka Łacińska
- Malinche a Maryja – Guadalupe (Meksyk)
- Święty Kajetan – patron chleba i pracy – Liniers (Argentyna)
- Ożywianie nadziei – El Cobre (Kuba)
- Odkrywanie sensu cierpienia – Monserrate (Kolumbia)
- Znak nieba nowego i nowej ziemi – Cartago (Kostaryka)
Afryka
- Wołanie o równość społeczną – Soweto w Johannesburgu (RPA)
- Budowanie wspólnoty wierzących – Kifangondo (Angola)
Azja
- Ponadczasowe świadectwo misyjne św. Franciszka Ksawerego – Goa (Indie)
- Męczeństwo za wiarę – Nagasaki (Japonia)
- Nadzieja zmartwychwstania – Dongergou (Chiny)
- W środowisku buddyjskim – Bangkok (Tajlandia)
- Początki miejsca świętego – Ruteng (Indonezja)
Australia
- Wspomożenie Chrześcijan – Sydney
- Konrad Keler SVD, - "500 lat Ameryki Łacińskiej", WIĘŹ nr 1/1992.
-
- ks. Konrad Keler SVD, " Droga relikwii Andrzeja z Betsaidy"
Szacunek, a nawet cześć relikwiom oddawano w Kościele z różnym nasileniem. W starożytności cześć ta była ogromna. Potem nadszedł, zwłaszcza na Wschodzie, czas odrzucenia relikwii. Mało tego, rozpętała się ostra walka przeciwko świętym obrazom, które niszczono, a wraz z nimi także relikwie. Zareagowali na to zdecydowanie ojcowie soboru w Nicei w 787 roku, odrzucając gnostyczną postawę przesadnego uduchowienia religijności. Średniowiecze nie uchroniło się jednak od skrajności przewartościowania relikwii, co prowadziło do nadużyć. W konsekwencji wypaczeń średniowiecza protestantyzm radykalnie odrzucił wszelką cześć dla relikwii. Dzisiaj natomiast, nawet w Kościele katolickim, temat relikwii podejmuje się z pewnym zażenowaniem, a niektórzy nie chcieliby w ogóle do niego powracać. Jednak wielu ludzi, nie kierując się duchem czasu i modą, zachowuje zdrową postawę wobec szczątków i przedmiotów, które według tradycji pochodzą od samego Jezusa Chrystusa (np. Całun Turyński) bądź od Apostołów, męczenników czy świętych. Relikwie przypominają im, że nadzieja chrześcijańska to nie czysty spirytualizm. Że zbawienie wieczne odnosi się nie tylko do duszy, ale jest udziałem całego człowieka, który został stworzony i powołany do zbawienia nie jako anioł, ale jako istota, która ma duszę i ciało. Gnostycyzm nieustannie powraca w historii Kościoła, dzisiaj – głównie w postaci New Age – przejawia się między innymi w odchodzeniu od zewnętrznych i materialnych znaków, które przypominają o zbawieniu. Następnym krokiem bywa odejście od idei sakramentów Jezusa Chrystusa, czyli widzialnych znaków, które są nośnikami niewidzialnej łaski.
za: http://angelus.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=3489%3Adroga-relikwii-andrzeja-z-betsaidy-ks-konrad-keler-svd&catid=699%3Aksiki-i-artykuy-o-witych&Itemid=685
Przykładem zdrowego podejścia do relikwii może być Amalfi, gdzie relikwie Andrzeja Apostoła przetrwały wieki, a ludzie niezależnie od poglądów i ideologii zachowali szacunek dla pozostałości cielesnych po tym świętym. Jak doszło do tego, że w małym, może niewiele dzisiaj znaczącym miasteczku na południu Włoch znalazły się szczątki Andrzeja, jednego z dwunastu Apostołów?
Andrzej z Betsaidy, brat Szymona Piotra, należał do Apostołów Jezusa Chrystusa i według Ewangelii odgrywał ważną rolę już za życia Mistrza. To on przyprowadził swojego brata, Szymona, do Jezusa. Dosyć często pojawia się na kartach Ewangelii (J 6,1-15; 12,20; Mk 13,1-4). W ewangelicznym spisie imion Apostołów Andrzej u Mateusza i Łukasza występuje na drugim miejscu, zaraz po Szymonie Piotrze, natomiast u Marka dopiero na czwartym.
Po zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa Andrzej głosił Ewangelię w Grecji, a według niektórych miał dotrzeć również nad Morze Czarne. Istnieje nawet pewna tradycja, że dotarł z Dobrą Nowiną na teren dzisiejszej Ukrainy i tam założył podwaliny Kościoła. O jego życiu wiemy niewiele. Tradycja jest zgodna, że zmarł śmiercią męczeńską w Patras, stolicy Achai, na półwyspie Peloponez w Grecji. Jednak co do tego, jak umarł, są różne wersje. Najbardziej popularna tradycja, która zdominowała historiografię Apostoła Andrzeja, głosi, że został on przybity do krzyża w kształcie litery x. Pewne źródła apokryficzne mówią, że został ukrzyżowany na drzewie, inne – że zawieszony, po ubiczowaniu, na drzewie oliwnym o dwóch konarach. Po męczeńskiej śmierci pogrzebano go w Patras.
Gdy Konstantyn podzielił cesarstwo rzymskie na zachodnie i wschodnie, zaczęła się rywalizacja pomiędzy Rzymem a Konstantynopolem. Uwidoczniła się ona także na polu religijnym i znalazła oddźwięk w kulcie świętych. Rzym był znany z historii wielu męczenników, a w świątyniach oraz katakumbach przechowywano ich relikwie. Konstantynopol także zaczął szukać relikwii znanych męczenników. Konstancjusz, syn cesarza Konstantyna, zadecydował o ekshumacji resztek ciała Apostoła Andrzeja z grobu w Patras i przewiezieniu ich do stolicy cesarstwa wschodniego, czyli do Konstantynopola. Wzbudziło to wielkie niezadowolenie i protesty nie tylko w Patras, ale w wielu innych miejscach ówczesnej Grecji. Dlatego też Konstancjusz poszedł na kompromis i przesłał do Patras relikwie czaszki Apostoła, najprawdopodobniej część potyliczną. Relikwie te pozostały w Patras aż do roku 1459, gdyż tam właśnie do tego czasu, najdłużej w całym cesarstwie, Grecy bronili się przed inwazją turecką. W końcu musieli się jednak poddać i brat ostatniego cesarza Konstantynopola, Tomasz Paleolog, zabrał relikwie św. Andrzeja i zawiózł je do Rzymu. W 1462 roku przekazano je papieżowi Piusowi II na sławnym moście Milwijskim (w 312 roku Konstantyn Wielki pokonał na nim Maksencjusza). Pozostawały one w Bazylice św. Piotra aż do 26 września 1964 roku, kiedy to kard. Augustyn Bea z rozporządzenia Ojca Świętego Pawła VI udał się do Patras i przekazał je tamtejszemu Kościołowi.
Kości i pozostała część czaszki św. Andrzeja spoczywały w Konstantynopolu aż do czwartej, chyba najbardziej nieszczęsnej ze względu na konsekwencje religijne, wyprawy krzyżowej w 1204 roku. To ona bowiem przypieczętowała na długie wieki przepaść pomiędzy Kościołem Zachodu i Wschodu. W konsekwencji od tego momentu Kościoły obrzucały się wzajemnie oskarżeniami, a ich stosunki cechowała nieufność, a nawet agresja. Krzyżowcy w 1204 roku zdobyli Konstantynopol, złupili i splądrowali miasto. Wielu szukało tylko bogactw i złota, inni natomiast szukali relikwii znanych świętych, w które wówczas obfitowały już kościoły stolicy Cesarstwa Wschodniego. Wiele relikwii wywieziono z Konstantynopola. Wśród nich były między innymi relikwie Andrzeja, które spoczywały w kościele Świętych Apostołów.
Można by powiedzieć, że to przypadek, iż Amalfi położone nad Morzem Tyrreńskim, na południe od Neapolu, stało się miejscem przechowywania relikwii św. Andrzeja. Nie zadecydowało o tym jednak wyjątkowe usytuowanie miasta pomiędzy górami a morzem, wywołujące niepowtarzalne wrażenie. Na przybycie relikwii do Amalfi nie miała też wpływu dosyć znacząca pozycja ekonomiczno- polityczna miasta. Amalfi bowiem we wczesnym średniowieczu należało do czterech miast-republik na Półwyspie Apenińskim, obok Wenecji, Pizy i Genui. Przez parę wieków było potęgą morską. Jednak względnie szybko, bo już w 1137 roku utraciło niezależność i było rządzone przez różne rody książęce. Po upadku republiki powoli rozpoczął się schyłek świetności tego miasta. O przekazaniu relikwii Apostoła do Amalfi 8 maja 1208 roku zdecydował zbieg okoliczności i konkretna osoba, która znalazła się w wirze historycznych wydarzeń. Sprowadził je wybitny mieszkaniec tego miasta Piotr Capuano, człowiek o wyjątkowej erudycji i dobrym wykształceniu, który został dostrzeżony przez papieża Celestyna III. Tenże papież mianował go nawet kardynałem. Niestety nie można stwierdzić, jak kard. Capuano doszedł do posiadania relikwii. Spoczywają one w wyjątkowo oryginalnej katedrze amalfijskiej pod wezwaniem Andrzeja Apostoła. Świątynia jest arcydziełem sztuki, w którym elementy gotyckie, romańskie, bizantyjskie, normańskie, a nawet arabskie mieszają się z barokiem. Najoryginalniejsza i najstarsza (XII–XIII wiek) jest wolno stojąca dostojna wieża, która dominuje na wzniesieniu katedralnym.
W tym miejscu warto wspomnieć o polskim wątku tej historii. Kard. Capuano w 1197 roku został posłany ze specjalną misją do Czech (do Pragi) i Polski. Dokumenty podają, że był w Krakowie oraz we Wrocławiu. Dobre spełnienie misji mogło rokować kolejnymi zadaniami w imieniu papieża. Capuano wraz z kard. Soffredo di S. Prassade zostali mianowani przez papieża Innocentego III legatami papieskimi czwartej wyprawy krzyżowej i wyznaczeni do pertraktacji w Konstantynopolu. Misja ta była wyjątkowo trudna i nieprzewidywalna. Okazała się nie najszczęśliwsza nie tylko dla samego kard. Capuano, ale i dla Kościoła. Do dziś trudno ją jednoznacznie zinterpretować. Papież Innocenty III jednak, podobnie jak wielu historyków, nie ocenił pozytywnie misji kardynała. Mieszkańcy Amalfi natomiast nie przestali się nim szczycić i widzieć w nim dobroczyńcy miasta. Do dzisiaj zajmuje on wyjątkowe miejsce w pamięci mieszkańców. Jego imię nosi jedna z głównych ulic, a popiersie kardynała z wielką tablicą pamiątkową znajduje się w atrium przy wejściu do katedry. Właśnie drzwi wejściowe to arcydzieło – zostały wykonane z brązu i przywiezione do Amalfi również z Konstantynopola.
I tak Andrzej z Betsaidy tworzył historię Amalfi, kształtował życie całej wspólnoty i poszczególnych jej mieszkańców. Amalfi nie miałoby dzisiaj takiego znaczenia bez jego relikwii. W dolnej kaplicy pod ołtarzem znajdują się inne kości jego ciała, natomiast w specjalnym schowku za ołtarzem w tej samej kaplicy umieszczono czaszkę Apostoła. W wigilię wspomnienia św. Andrzeja 30 listopada relikwie są wystawiane na widok publiczny. To w mieście wyjątkowe wydarzenie ściągające tysiące pielgrzymów z całego świata. Wtedy też na srebrnym naczyniu, w którym znajdują się kości, pojawiają się krople cieszy, nazywanej w Amalfi „manną”. „Mannę” zbiera się na watę i w maleńkich pojemnikach rozdaje wiernym, którzy trzymają je jako relikwie. Według wielu świadectw ciecz ta ma działanie cudotwórcze. Wspomnienie patrona miasta to wielkie święto, okazja, by tego dnia uczcić świętego rzadko spotykanymi śpiewami i ceremoniami oraz procesją. Uroczystości te to owoc silnej wiary i miejscowej kultury.
Św. Andrzej pobudził mieszkańców Amalfi do wyjątkowego manifestowania wiary. Zanim poszedł za wezwaniem Jezusa Chrystusa, był rybakiem, jest więc patronem miejscowych i okolicznych rybaków. Obecność relikwii oddziaływała na wszystkich mieszkańców. W ciągu wieków wytworzyły się różne zwyczaje bogate w treść i oprawę artystyczną. Jednym z bardziej znanych jest procesja w Wielki Piątek, na którą przyjeżdżają do Amalfi tysiące, o ile nie dziesiątki tysięcy ludzi. W wielkopiątkowy wieczór życie codzienne zamiera, wszyscy i wszystko zanurza się w przenikającej duszę i ciało ciszy. Ludzie wychodzą na ulice, w tym niezwykłym spektaklu biorą udział nawet niemowlęta, agnostycy czy przypadkowi turyści spoglądający ze zdziwieniem na procesję. Wszystkich łączy skupienie. Gdy procesja idzie przez miasteczko, chóry śpiewają pieśni o wyjątkowej ekspresji wokalnej. Tylko pochodnie i świece oświetlają drogę. Różne grupy są ubrane w stroje przypominające niezrozumiałą głębię historii. Echo pieśni odbija się o otaczające góry i powraca w nowej, urzekającej formie do serc i umysłów uczestników. Jest to dla wielu dar przeżycia wiary. Niektórzy powracają tutaj po kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt (!) razy. Niektórzy mieszkańcy mówią, że chyba Andrzej z Betsaidy upodobał sobie to cudowne miejsce, do którego chętnie przybywali święci: Franciszek z Asyżu, Antoni Padewski, Brygida Szwedzka, Maksymilian Kolbe i wielu innych. Tutaj szukali też natchnienia artyści: Boccaccio, Victor Hugo, Henryk Ibsen, Richard Wagner i setki mniej lub bardziej znanych.
Wszystkich, którzy przyjeżdżają do Amalfi, urzeka niepowtarzalne piękno położenia tego miasta. Jego wielowiekowa tradycja religijna, wyrosła głównie na kulcie relikwii Apostoła Andrzeja, harmonizuje z amalfijskim cudem natury. Znany włoski poeta Renato Fucini (1843–1921) napisał, że „dzień sądu ostatecznego dla tych mieszkańców Amalfi, którzy pójdą do raju, będzie dniem jak każdy inny”, gdyż Amalfi jest tak piękne jak wyobrażalnie piękny może być raj. Tablica z tym cytatem znajduje się w głównej bramie miasta.
Śp. o. Konrad Keler
27 sierpnia 2018 roku w klasztorze sióstr Służebnic Ducha Świętego w Sulejówku koło Warszawy po długiej i bolesnej chorobie odszedł po wieczną nagrodę o. Konrad Keler, werbista, w 70 roku życia, w 52 roku życia zakonnego i 45 roku kapłaństwa.
O. Keler był wykładowcą Misyjnego Seminarium Duchownego Księży Werbistów w Pieniężnie, przez dwie trzyletnie kadencje prowincjałem Polskiej Prowincji Księży Werbistów (1986-1992) i przez trzy sześcioletnie kadencje radcą generalnym w Rzymie, w tym 12 lat jako wicegenerał Zgromadzenia Słowa Bożego (1994-2012).
Konrad Keler urodził się 4 listopada 1948 roku w Syryni koło Rybnika, jako syn Karola i Wiktorii z domu Staniczek. Miał jednego, o cztery lata starszego, brata. Szkołę podstawową ukończył w 1962 roku, a liceum w Wodzisławiu (1966).
Po maturze wstąpił do Zgromadzenia Słowa Bożego w Pieniężnie, gdzie 8 września 1966 roku rozpoczął nowicjat. W Misyjnym Seminarium Duchownym odbył studia filozoficzne i teologiczne. Po ich ukończeniu, z powodu słabej kondycji fizycznej swej matki, 6 maja 1973 otrzymał święcenia kapłańskie z rąk biskupa pomocniczego z diecezji katowickiej, księdza biskupa Józefa Kurpasa. Miało to miejsce w kościele parafialnym pod wezwaniem św. Antoniego Padewskiego w Syryni, w którym też był ochrzczony.
Jeszcze tego samego roku rozpoczął specjalistyczne studia z teologii dogmatycznej na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, które po pięciu latach uwieńczył doktoratem. Po ukończeniu studiów został wykładowcą dogmatyki w Pieniężnie.
W 1986 roku został wybrany na prowincjała Polskiej Prowincji Werbistów i urząd ten pełnił przez dwie trzyletnie kadencje. W roku 1994 został wybrany na sześcioletnią kadencję radcy generalnego w Rzymie. Przez dwie kolejne kadencje pełnił funkcję wicegenerała. Był pierwszym polskim werbistą na tak wysokim stanowisku w Zgromadzeniu.
Był to 18-letni okres wytężonej pracy dla dobra Zgromadzenia i Kościoła, czas wizytacji generalnych w ponad 70 prowincjach misyjnych, o różnych kulturach i językach. Mimo tak rozlicznych zajęć znajdował czas, by z czytelnikami naszego miesięcznika "Misjonarz" dzielić się swymi spostrzeżeniami i refleksami z misji. Ukazały się one nakładem Wydawnictwa Verbinum w czterech tomach. Jest też autorem licznych rozpraw naukowych.
Po ukończeniu swej wieloletniej służby w centrum Zgromadzenia, w 2012 roku na własne życzenie wrócił do swej macierzystej prowincji zakonnej. 13 stycznia 2013 roku otrzymał od prowincjała Polskiej Prowincji skierowanie do Domu Misyjnego Ducha Świętego w Warszawie, z przeznaczeniem na kapelanię sióstr misjonarek Służebnic Ducha Świętego w Sulejówku. Znalazł się w ten sposób niemal w centrum spraw Kościoła i Zgromadzenia w Polsce. Już w tymże 2013 roku wygłosił trzy serie rekolekcji dla współbraci Polskiej Prowincji. W 2014 roku został przez Konferencję Episkopatu Polski powołany na konsultora Komisji Episkopatu Polski d/s Misji.
Czas powrotu do macierzystej Prowincji stał się dla o. Konrada czasem cierpienia i choroby. W miarę sił w krótkich okresach regresji choroby nowotworowej, udzielał się publicznie w mediach i nie zaprzestał działalności publicystycznej.
O. Konrad Keler był człowiekiem nieprzeciętnej inteligencji i wielkiego taktu w obcowaniu z innymi. Przejawiało się to zwłaszcza podczas wizytacji współbraci w krajach misyjnych. Miał dar rozumienia ludzi, dar radosnej służby Bogu i bliźniemu oraz dar cierpliwego znoszenia choroby.
Msza św. dziękczynna za życie i posługę śp. o. Konrada odbędzie się w domu zakonnym Sióstr Misyjnych Służebnic Ducha Świętego w Sulejówku (ul. Wspólna 45) w środę, 29 sierpnia 2018 roku o godz. 18.00. Pogrzeb będzie miał miejsce w Misyjnym Seminarium Duchownym w Pieniężnie w dniu 31 sierpnia 2018 roku o godz. 11.00.
Niech Pan sam będzie mu nagrodą!
o. Alfons Labudda SVD
http://www.werbisci.pl/index.php/polska-prowincja/zmarli-wspolbracia/2032-sp-o-konrad-keler-svd
dostęp: 28 sierpnia 2018