O. Reś Jan

Res, Jan, Pszów, Katowice - 49 67 69 73 74

 


Ś.p.
O. JAN FRANCISZEK REŚ SVD
Drodzy Współbracia!
Dnia 24-go stycznia 2012 r., zmarł w szpitalu we Wodzisławiu Śląskim, w wieku 63 lat,
w 38 roku kapłaństwa, nasz Współbrat, wieloletni misjonarz w |Ghanie, na Filipinach
i od roku 1999 w Regii Ural,

Uroczystości pogrzebowe odbędą się we czwartek, 26 stycznia 2012 roku.
Msza św. pogrzebowa w kościele parafialnym p.w. Królowej Apostołów w Rybniku
o godz.11:00 a następnie złożenie do grobu na Werbistowskiej kwaterze cmentarza parafialnego.

Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie...


Wspomnienie  o śp. Janie Resiu przesłane przez Pana Konstantyna Denisowa - Starosty Rady Parafialnej z Tambowa, Rosji gdzie pracował na swojej ostatniej parafii.

Drodzy Bracia i Siostry w Chrystusie Panu Panu!

Bardzo dla nas smutną wiadomość otrzymaliśmy dziś z Polski – odszedł od nas do Ojca Niebieskiego nasz drogi ojciec Jan.
Przez ostatnich 5 lat ojciec Jan Reś był nie tylko proboszczem naszej parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Tambowie W tym okresie stał się on prawdziwym ojcem duchownym dla wielu różnych osób w Rosji
Ojciec Jan pomagał dziesiątkom bezdomnych ludzi, dla których w nasze mroźne zimowe dni szykował coś do zjedzenia.
Ojciec Jan był tą jedyną nicią łączącą z ojczyzną dla wielu obcokrajowców, odbywających swe wyroki sądowe w kolonii karnej w miejscowości Lepiej w Republice Mordowia. To właśnie tutaj, setki kilometrów od Tambowa, w letni skwar i siarczyste mrozy ojciec Jan podążał co miesiąc, by w więziennej kaplicy, zbudowanej rękami katolickich i nie tylko więźniów, odprawić mszę świętą. On wprowadzał w świat Biblii Wietnamczyków i Chińczyków, Irakijczyków i Żydów. Jego słów z uwagą słuchali w tym strasznym miejscu więźniowie różnych narodowości i koloru skóry, którzy uwierzyli w Chrystusa. Dziś wielu z tych 140 odbywających tu karę więźniów łączy się w bólu razem z nami. Bo przecież oni utracili nie tylko swojego orędownika przed Panem, ale i przed władzą świecką. A ojciec Jan nierzadko zwracał się w różne instancje sądowe z prośbą o ułaskawienie. Niejeden z niewinnie osądzonych na wiele lat „przestępców" dzięki jego wysiłkom ujrzał na powrót rodzinny dom wiele lat wcześniej, aniżeli opiewał pierwotnie wyrok sądowy.
Jego przyjazdu co niedzielę wyczekiwali z utęsknieniem osamotnieni staruszkowie w domu starców a także nasi starsi parafianie w dalekiej wiosce Jarosławce, dokąd nie zważającna ból i zmęczenie jeździł z posługą duszpasterską. Gdy my cieszyliśmy się dniem wolnym od pracy i odpoczywali, on – przemierzał setki, a na nawet tysiące kilometrów swoim wysłużonym i nienajnowszej marki samochodem po naszych rosyjskich drogach.
Dziś nasz wspólny żal pozwala nam dostrzec bogactwo osobowości kapłana, który bardziej wierzył milczeniu, aniżeli pustym słowom, zaś ponad wszystko cenił pracę. Jego ręce i serce nie zaznawały ni chwili wytchnienia. Ale nie tylko materialne świątynie, zbudowane przez ojca Jana w różnych zakątkach ziemskiego globu pozostaną jako pamiątki posługi człowieka, który poświęcił siebie Bogu. Przede wszystkim będzie to jego pokora ducha, która była przykładem dla wielu ludzi.
On – który miał szczególne wyczucie artystyczne i potrafił dostrzec piękno w każdym Bożym stworzeniu, swoim słowem wypowiedzianym na kazaniu czy w czasie spowiedzi, pomagał nam, zmęczonym lub załamanym, odnaleźć na dnie duszy Ducha Świętego i zozumieć czym jest nasze chrześcijańskie powołanie. Jego milczenie zawsze było ciepłym, modlitewnym, a słowo – właściwym.
W ciągu tych lat ujrzało światło dzienne pierwsze fundamentalne dzieło, w którym szczegółowo zostałaprzedstawiona historia naszego kościoła w Tambowie, „polskiego kościoła” – jak przyjęto go tu nazywać. Książka ta została wydana za środki przekazane przez rodzinę ojca Jana. Wychodzi gazetka parafialna, nadawane są katolickie audycje radiowe, zaś materiały o działalności ojca Jana i wywiady z nim były emitowane nie tylko w regionalnych ale i ogólnorosyjskich kanałach telewizyjnych.

Wobec różnego rodzaju przeciwności jakie mu przyszło doświadczać, ojciec Jan był wytrwały i cierpliwy, powściągliwy i zdecydowany, na nic nie zważając. Swoimi wysiłkami starał się odrodzić jeszcze jeden kościół i zapalić Światło Chrystusa w ludziach. Przykładem swego życia ojciec Jan wskazywał nam drogę do Pana, który oczekuje na nas z miłością.
Niech więc Pan nasz daruje ojcu Janowi radość wieczną w swoim Królestwie – a my będziemy strzec w naszej pamięci jego świetlany przykład do końca naszych dni na tej ziemi.


Konstanty Denisow
Starosta Rady Parafialnej
Tambów, 24.01.2012


 

O. Jan Reś SVD (1949-2012)

O. Jan Reś - misjonarz w Ghanie, na Filipinach, Białorusi i w Rosji, zmarł po długich cierpieniach 24 stycznia 2012 r. w szpitalu w Wodzisławiu Śląskim w 43. roku ślubów zakonnych i 38. kapłaństwa.

Urodził się 23 czerwca 1949 r. w Pszowie w rodzinie Franciszka i Anieli z domu Wojtala; miał dwie siostry. Szkołę podstawową ukończył w 1963 r. w Pszowie, a średnią w 1967 r. w Rydułtowach. Marzył, by zostać lotnikiem. Zgłosił się na kurs szybownictwa w Gotartowicach k. Rybnika i odbył kilka lotów, ale do lotniska było za daleko i zrezygnował z dalszych ćwiczeń. Marzyły mu się dalekie podróże i po maturze zgłosił się do Wyższej Szkoły Marynarki Wojennej w Gdyni-Oksywiu. W drodze do Gdyni zahaczył o Pieniężno, gdzie mieści się Misyjne Seminarium Duchowne Księży Werbistów. Do Pieniężna zaprosił go o. Józef Bajer SVD, który znał Janka z Pszowa. Tak mu się spodobało, że złożył podanie o przyjęcie do nowicjatu. Po studiach filozoficzno-teologicznych w Pieniężnie otrzymał w dniu 25. urodzin 23 czerwca 1974 r. święcenia kapłańskie.

Po rocznym kursie języka angielskiego w Irlandii udał się do pracy misyjnej w Ghanie w Afryce. W drodze do Ghany zatrzymał się na kilka dni w Rzymie, gdzie w 100-lecie Zgromadzenia Słowa Bożego uczestniczył w beatyfikacji założyciela werbistów, o. Arnolda Janssena i pierwszego misjonarza werbisty w Chinach, o. Józefa Freinademetza. W Ghanie przepracował dziewięć lat.

W 1984 r. został skierowany na Filipiny, gdzie misjonował kolejnych 15 lat. Przez ostatnie kilka lat misji na Filipinach pracował w Wikariacie Apostolskim Św. Józefa na wyspie Mindoro wśród najbiedniejszych z biednych, czyli wśród szczepów Mangyans. o. Jan opisuje Mangyans jako ludy pierwotne, nie znające pisma. „Byłem pierwszym białym, który nawiązał z nimi kontakt i przebywał wśród nich kilka lat. Kiedy pojawiłem się po raz pierwszy, we wsi wybuchła panika. Nie życzyli sobie, bym rozmawiał z ich kobietami lub dziećmi. Wybudowali mi chatkę poza wsią (...). Pod koniec mojego pobytu wśród nich kilka osób poprosiło o chrzest" („Misjonarz", nr 4/1999). Biskup tej diecezji Vincent C. Manuel SVD wyrażał się o jego pracy z najwyższym uznaniem.

Od 2000 r. o. Reś przebywał w Regii Ural na Białorusi i w Rosji. Cieszył się ogromnym zaufaniem kard. Kazimierza Świątka, który 11 lutego 2001 r. w imieniu Konferencji Episkopatu Białorusi powołał go na stanowisko dyrektora ds. budownictwa sakralnego dla Białorusi, a 14 października 2002 r. ustanowił o. Resia ekonomem diecezji pińskiej. W tym czasie o. Jan mieszkał w Baranowiczach. Na lata 2004-2007 został wybrany rektorem Domu Misyjnego Świętej Trójcy w Baranowiczach oraz wiceregionalem. W 2006 r. regionał o. Jerzy Jagodziński SVD zabrał go do Moskwy, a w październiku tego roku bp Clemens Pickel ustanowił go proboszczem parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Tambowie. W maju 2011 r. o. Reś przyjechał na badania lekarskie do Polski. Zdiagnozowano u niego nowotwór wątroby z przerzutami. Chemioterapia już nie pomogła.

Pogrzeb o. Jana odbył się 26 stycznia 2012 r. u werbistów w kościele parafialnym Królowej Apostołów w Rybniku. Na pogrzeb przyjechały Siostry o. Jana, (Mama, ze względu na stan zdrowia, nie mogła być na pogrzebie), parafianie z Pszowa i Kokoszyc oraz z Baranowicz na Białorusi, werbiści z całej Polski i Regii Ural z regionałem o. Jakubem Błaszczyszynem, kapłani diecezjalni. Liturgii pogrzebowej przewodniczył były wikary z Pszowa, emerytowany abp Damian Zimoń w towarzystwie bp. Władysława Blina z Witebska, który wygłosił homilię pogrzebową. Śp. o. Jan Reś spoczął na wybranym przez siebie cmentarzu rybnickim w kwaterze werbistów. R.i.p.

Alfons Labudda SVD - Misjonarz 6/2012