O. Andrzej Jakubiak

Ur.       23.3.1952        Wrocław, diec. wrocławska
W.       3.9.1973          Pieniężno
O.        13.11.1973      Pieniężno
l.pr.      8.9.1975          Pieniężno
W.pr.   8.9.1979          Pieniężno
Święc.  20.9.1980        Pieniężno

Do szkoły podstawowej  uczęszczał w Wapienniku i Wrocławiu, tam też do 15.1.1970 r. uczęszczał, do szkoły zawodowej gdzie wyuczył się zawodu tokarza i hartownika.  Po roku wrócił do Wapiennika,  aby pomagać rodzicom w gospodarstwie, równocześnie rozpoczął naukę w wieczorowym liceum ogólnokształcącym w Pajęczynie. W 1973 r.  uzyskał świadectwo dojrzałości. W tym samym roku zgłosił się do Pieniężna. W czasie   studiów teologicznych ukończył z wyróżnieniem kurs z wyróżnieniem dla pszczelarzy. Święcony  był poza swoim kursem 20.9.1980r. Skierowanie misyjne otrzymał na Filipiny.
Za: NURT SVD. Nr 35. 1985 r. str 250.

 



Dnia 9 lutego 2018 r. w domu swej siostry w Wapienniku k. Częstochowy zasnął w Panu śp. o. Andrzej Jakubiak, werbista, w 66 roku życia, w 43 roku życia zakonnego i w 38 roku kapłaństwa.

Andrzej urodził się 23 lutego 1952 r. we Wrocławiu z rodziców Edwarda i Janiny z domu Gaweł. Miał piątkę rodzeństwa, trzech braci - z których pierworodny zmarł w niemowlęctwie - i dwie siostry. Szkołę podstawową rozpoczął w Wapienniku, a ukończył w 1967 r. we Wrocławiu-Klecinie, mieszkając u wujka, brata mamy. Następnie po nauce tamże w Zasadniczej Szkole Zawodowej otrzymał dyplom tokarza. Po wakacjach podjął pracę w Fabryce Urządzeń Mechanicznych we Wrocławiu. Po roku pracy pojechał do Wapiennika, aby pomóc ojcu w prowadzeniu gospodarstwa rolnego. Matka zajmowała się domem i dziećmi. Kiedy Andrzej zobaczył, jak młodsze rodzeństwo pilnie się uczy, zapragnął również kontynuować naukę, w tym celu zapisał się do Liceum Ogólnokształcącego dla Pracujących w Pajęcznie, które udało mu się ukończyć w ciągu dwóch lat, dorabiając zimą przy wyrębie lasu lub w kamieniołomach. W tym czasie utrzymywał żywe kontakty z kolegą-klerykiem Wojtkiem Bębnem, który z seminarium duchownego diecezji częstochowskiej w Krakowie przeniósł się do Misyjnego Seminarium Duchownego Księży Werbistów w Pieniężnie. W Boże Narodzenie 1972 r. Andrzej odwiedził Wojtka w Pieniężnie. Tam akurat odbywały się rekolekcje powołaniowe dla maturzystów. Wziął w nich udział i pod koniec wstępnie złożył podanie o przyjęcie do seminarium.

Nowicjat Andrzej rozpoczął w Pieniężnie 8 września 1973 r. Po roku zaczął studia filozoficzno-teologiczne, które ukończył święceniami kapłańskimi 20 września 1980 r. Przed złożeniem ślubów wieczystych zadecydował, że w przyszłości chce pracować jako misjonarz na Filipinach albo w Papui Nowej Gwinei. Otrzymał skierowanie na Filipiny. Przepracował tam 10 lat w najprymitywniejszych warunkach na wyspie Dinagat, oddalonej od „cywilizacji" o 16 godzin przeprawy łodzią. Był tam pierwszym polskim misjonarzem. Dla swego ludu - żyjącego ze zbieractwa i myśliwstwa, bez elektryczności - był wszystkim: lekarzem dusz i ciał, doradcą i przyjacielem. Po 10 latach zachorował na malarię.

W 1991 r. o. Andrzej wrócił do Polski. Leczył się w szpitalu wojskowym w Lublinie. Tu spotkał ludzi związanych z wojskiem, którzy namawiali go, by został ich kapelanem. Sami napisali listy do przełożonych zakonnych i do biskupa polowego. Czas był sposobny. Właśnie organizowano ordynariat polowy i szukano księży powiązanych z wojskiem. O. Andrzejowi przypomnieli się dziadkowie z obu stron, wujkowie, ojciec oraz kuzyni, którzy dłużej lub krócej służyli w wojsku i brali udział w działaniach wojennych. Wreszcie, jak mawiał, sam trafił do seminarium, które nie było „kościółkowe". „To było siedem lat nie tylko studiów filozoficzno-teologicznych, ale i ciężkiej pracy w polu, w stolarni, kuźni. Każdy musiał przejść podstawy konkretnego zawodu, by radzić sobie w przyszłym życiu misjonarskim." Wielu nie wytrzymywało. Spośród 36 kandydatów do kapłaństwa po siedmiu latach święconych było 12. Była to twarda szkoła, ale jeszcze twardszej doświadczył na dalekich Filipinach.

Toteż początki w wojsku, do którego o. Andrzej poszedł ostatecznie w 1994 r., nie były dla niego za trudne, choć rozpoczął je w elitarnej jednostce GROM, w której był pierwszym kapelanem. Jak mawiał: „GROM - to kwiat wojska".

Z GROM-em poleciał na Haiti, na misję ONZ (1994-1995). Potem były dalsze misje pokojowe: Bośnia - Hercegowina (1996-1997), Afganistan (2004-2005). Po katastrofie pod Smoleńskiem otrzymał rozkaz stawienia się w Warszawie, skąd poleciał do Moskwy w celu identyfikacji ciała bp. polowego Tadeusza Płoskiego. Kolejne dni pracy w Moskwie i potem w Warszawie to opieka duszpasterska nad opłakującymi swych zmarłych. Bywało, że w konfesjonale spędzał po kilkanaście godzin. .. I wreszcie spokojniejsza praca w parafiach wojskowych: w Tomaszowie Mazowieckim - Nowym Glinniku (2004-2005), w Kazuniu (2005-2012) i krótko w Żarach.

W 2012 r. o. Jakubiak przeszedł na emeryturę, w niepełnym wymiarze pracując jako kapelan w Wojskowym Instytucie Medycznym na ul. Szaserów w Warszawie. Był także kapelanem Okręgu Mazowieckiego Związku Oficerów Rezerwy RP. W końcu dopadła go choroba nowotworowa płuc. W ostatnich dniach opiekę nad nim sprawowała jego siostra Kinga w Wapiennikach.

O. Andrzej był niezwykle żywotnym człowiekiem. Interesowało go to, co boskie i to, co ludzkie. Był sportowcem, miłośnikiem przyrody. Przy pasiece o. Stefana Maćkowiaka w Pieniężnie zdobył dyplom pszczelarza. Był społecznikiem. Oddał tyle własnej krwi, że otrzymał Złotą Odznakę Honorowego Dawcy Krwi. Był nietuzinkowym misjonarzem i równie nietuzinkowym żołnierzem-kapelanem oraz ojcem duchowym w dalszym okresie dla młodych żołnierzy. Spoczął w swej ziemi ojczystej, na cmentarzu przy kościele parafialnym pw. Ducha Świętego w Lindowie, gmina Lipie, 13 lutego. Liturgii pogrzebowej przewodniczył biskup polowy Wojska Polskiego Józef Guzdek oraz kompania honorowa Wojska Polskiego. Oprócz najbliższej rodziny, przyjaciół, mieszkańców Lindowa, było ok. 30 współbraci werbistów z wiceprowincjałem o. Sylwestrem Grabowskim oraz wielu kapelanów wojskowych i miejscowych księży. Homilię wygłosił o. Edward Tułowiecki SVD z Pieniężna. Bóg sam niech będzie mu nagrodą.

Alfons Labudda SVD
Za: "Misjonarz" 6/2018)