O. Marciszkiewicz Tomasz

Marciszkiewicz, Tomasz, Braniewo, Warmia - 85 04 05 11 12

Pracuje w: HUN


ZAWSZE CHCIAŁEM ZOSTAĆ APOSTOŁEM
Moja droga powołania zakonno - misyjnego zaczęta się w Ornecie. To niewielka miejscowość położona na Warmii, zaledwie 20 km od Pieniężna, gdzie znajduje się Misyjne Seminarium Duchowne Księży Werbistów. W Ornecie spędziłem większą część życia, tam ukończyłem szkolę podstawową i liceum ogólnokształcące, tam zawsze z radością będę wracał.
Kiedy sięgam pamięcią wstecz do dzieciństwa, lat szkolnych i młodzieńczych, widzę wiele różnych wydarzeń, przez które Jezus zapraszał mnie do podążania Jego śladem. Pierwszorzędne znaczenie ma na pewno przykład życia moich najbliższych. Gdyby nie ich wiara, modlitwa, zainteresowanie sprawami parafii i Kościoła, to wątpię, bym dziś był kapłanem - misjonarzem. Całej rodzinie jestem dozgonnie wdzięczny za wpojenie mi chrześcijańskich wartości i wychowanie w wierze katolickiej. Jestem przekonany, że bardzo wiele zawdzięczam przynależności do grupy ministrantów, a później lektorów. Wtedy właśnie, będąc blisko ołtarza, czytając Słowo Boże, zachwyciłem się liturgią i Pismem Świętym.
A o misjonarzach werbistach dowiedziałem się w szkole podstawowej na lekcji religii. Zaciekawili mnie ludzie, którzy jadą tak daleko, by innym głosić Dobrą Nowinę, tym bardziej że kilku przyjechało do mojej szkoły i parafii, by podzielić się swoim doświadczeniem.
Myślę, że to był pierwszy moment, gdy pomyślałem sobie, że może ja też zostanę misjonarzem. Miałem wtedy 12 lat. Z wiekiem ta myśl dojrzewała. Z czasem zacząłem jeździć na rekolekcje i nocne czuwania organizowane przez werbistów. Znalazłem tam odpowiedzi na wiele pytań. Gdy przyszedł czas matury i wyboru drogi życiowej, wiedziałem dokładnie, że chcę być misjonarzem.
Formację zakonno-misyjną rozpocząłem w 2004 r. postulatem w Domu Dobrego Pasterza w Nysie. Kolejnym etapem był roczny nowicjat w Domu św. Stanisława Kostki w Chludowie uwieńczony pierwszymi ślubami zakonnymi. Później przyszedł czas 6-letnich studiów w Misyjnym Seminarium Duchownym w Pieniężnie. Każde z tych miejsc to długie lata pracy nad sobą, poznawania samego siebie, wiele pięknych wspomnień i niezwykle doświadczenia życia we wspólnocie. To formacja duchowa, ludzka i intelektualna.
Niezwykłym doświadczeniem w ciągu tych lat formacji była praktyka pastoralna w Częstochowie. Przez dziewięć miesięcy pracowałem w Domu dla Chłopców im. św. Stanisława Kostki, prowadzonym przez Siostry Wynagrodzicielki Najświętszego Oblicza. To ośrodek, w którym mieszkają chłopcy niepełnosprawni, z upośledzeniem umysłowym w stopniu lekkim i umiarkowanym. Żyjąc wśród nich i towarzysząc im w codziennych wydarzeniach, zachwyciłem się ich otwartością, spontanicznością, radością i wdzięcznością za każde dobro. Tak naprawdę, to oni pomogli mi zrozumieć wiele spraw. Ogromnie wdzięczny jestem również siostrom obliczankom za życzliwość i dobroć serca.

Czas płynął bardzo szybko, nadszedł wreszcie czas niezwykłych wydarzeń. 8 września 2011 r. wieczyste śluby zakonne w Pieniężnie, 25 września 2011 r.
święcenia diakonatu w Białymstoku i 6 maja 2012 r. święcenia kapłańskie w Pieniężnie. Ogromne emocje i przeżycia, wśród których na pierwsze miejsce wybija się wdzięczność za tak wiele łask otrzymanych od Pana.
Przełożeni przeznaczyli mnie do pracy misyjnej na Węgrzech. Może nie jadę bardzo daleko, ale wiem, że jest tam wielu ludzi poszukujących Pana Boga. Chciałbym im choć trochę w tym pomóc. Liczę również na Waszą, Drodzy Czytelnicy pomoc. Będę niezmiernie wdzięczny za każdą modlitwę w intencji mojej i tych, do których mnie Chrystus posyła.
Tomasz Marciszkiewicz SVD

za: Misjonarz nr 5/2011, str 5