Śp. o. Józef Bestwina

20 kwietnia 2016 r. w Domu Misyjnym św. Józefa w Górnej Grupie zmarł o. Józef Bestwina SVD, w 87 roku życia, 65 roku ślubów zakonnych oraz 59 roku kapłaństwa.

Józef urodził się 26 października 1929 r. w Jaworzynce, w parafii Istebna, w obecnej diecezji bielsko-żywieckiej (dawniej diecezja katowicka). Rodzicami jego byli Józef i Anna z domu Wawrzacz. Byli to miejscowi zasiedziali górale gospodarujący na ośmiohektarowym gospodarstwie. Józef miał siedmioro rodzeństwa, był czwartym dzieckiem w rodzinie. Dwie jego siostry zostały zakonnicami w zgromadzeniu Sióstr Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.

Szkołę podstawową ukończył na miejscu, a w 1945 r. rozpoczął naukę w gimnazjum w Wiśle. Wcześniej napisał prośbę o przyjęcie do niższego seminarium ojców oblatów w Lublińcu, ale nie otrzymał odpowiedzi. Wtedy przypomniał sobie, że w czasie wojny w jego okolicach ukrywał się kl. Alojzy Graczyk, werbista. Od niego dowiedział się o istnieniu Niższego Seminarium Księży Werbistów w Bruczkowie. W uroczystość Trzech Króli 1946 r. udał się z kolegą do Bruczkowa i tam mimo natłoku uczniów został przyjęty przez prowincjała o. Tomasza Puchałę.

Lata szkolne 1947--1949 spędził w niższym seminarium werbistów w Nysie. Po małej maturze zgłosił się do nowicjatu w Pieniężnie, gdzie po studiach filozoficzno-teologicznych w Wyższym Seminarium Misyjnym Księży Werbistów otrzymał 7 lipca 1957 r. święcenia kapłańskie. Należał do najliczniejszego kursu powojennego. Zwano ich „Szturmokami" z racji licznych inicjatyw podjętych w Pieniężnie. Niemal wszyscy byli „fachowcami" w jakimś zawodzie. Józef np. fungował jako stolarz i rzeźbiarz. Jego dziełem była m.in. ambona na kółkach, która przez wiele lat (aż do zainstalowania nagłośnienia w 1964 r.) służyła w kościele seminaryjnym. On również zmodernizował stacje drogi krzyżowej, a wraz z innymi zbudował grotę Matki Bożej z Lourdes w parku przyklasztornym.

Pierwsze lata kapłańskie (1958-1960) o. Józef spędził jako wikariusz w parafii Królowej Apostołów w Rybniku. Następnie został skierowany do Nysy, gdzie przez rok był wiceprefektem ponad 50 uczniów, a po zlikwidowaniu przez władze państwowe seminarium w tym mieście (1961 r.) został wikariuszem parafii werbistowskiej Matki Bożej Bolesnej i obsługiwał liczne kościoły filialne. W kolejnych czterech latach (1963-1967) był samodzielnym wikariuszem parafii Henrykowo na Warmii w pobliżu Pieniężna, z siedzibą przy kościele w Mingajnach. Zamieszkał tam kątem u dobrych ludzi i mimo pustej kasy i ciągłego nękania ze strony UB (Urzędu Bezpieczeństwa) z czasem udało mu się zrobić bardzo dużo w kościele. Toteż rozstawał się z Mingajnami z pewną nostalgią, a biskup warmiński Józef Drzazga napisał do niego list z wyrazami podziękowania.

Z początkiem grudnia 1967 r. w gronie kilku współbraci o. Józef wyjechał do pracy misyjnej w Brazylii. Tam przepracował 31 lat, głównie wśród brazylijskiej Polonii. Rozpoczął swą działalność od kościoła polskiego św. Stanisława Biskupa w Kurytybie, zbudowanego przez werbistów, a potem pracował w innych kościołach w stanie Parana, m.in. w Ponta Grossie i Murici. Miał doskonały kontakt z laikatem. Urządzał liczne kursy dla aktywistów parafialnych i katechetek. Nadmiar pracy powodował, że chętnie korzystał z przysługujących mu co kilka lat urlopów w Polsce. Swoje dokonania spisał we wspomnieniach Kąsek chleba.

Po latach pracy misyjnej w Brazylii o. Józef Bestwina powrócił w 1998 r. na stałe do Polski. Od 8 marca 1999 r. do lutego 2016 r. przebywał w Domu Misyjnym w Rybniku. W miarę sił chętnie służył pomocą innym, przede wszystkim jako jeden ze stałych spowiedników w kościele Królowej Apostołów. Wylew krwi do mózgu pozbawił go zdolności do pracy, a nawet samodzielnej egzystencji. Ostatnie tygodnie spędził na oddziale chorych pod opieką swego patrona św. Józefa, który jest również patronem Domu Misyjnego w Górnej Grupie oraz patronem całej Polskiej Prowincji Księży Werbistów. Pogrzeb o. Józefa odbył się 23 kwietnia 2016 r. w Górnej Grupie z udziałem wielu współbraci z całej prowincji, w tym przełożonym o. Erykiem Koppą. Z Jaworzynki i okolic przybyli: rodzeństwo, krewni i przyjaciele. Spoczął na cmentarzu klasztornym, gdzie wcześniej zostali już pochowani jego trzej koledzy z roku święceń kapłańskich.

O. Józef przechował w sobie najlepsze tradycje i bardzo wysoki etos współziomków - pracowitość, pogodę ducha, wielkie umiłowanie Ziemi Ojczystej i tęsknotę za najbliższymi. Dlatego w swoim prywatnym archiwum przechowywał listy swoich sióstr: Jadwigi, Anny (s. Leokadia) i Zuzanny (s. Juwenalis), które umieścił we wspomnianym wyżej zbiorze. Nade wszystko jednak był gorliwym misjonarzem i krzewicielem polskiej kultury religijnej wśród brazylijskiej Polonii.

Alfons Labudda SVD