TSACHILAS

Popularnie znani pod nazwą „Colorados”. Zamieszkują południowo-zachodnią część prowincji Pichincha.

Tsachilas liczą około 2.000 Osób, zamieszkujących nastepujące skupiska: Chihuilpe, Congoma, Peripa, Poste, Bua, San Miguel, Taguaza, Otongo Mapoli.

Każda wspólnota jest rządzona przez sołtysa (teniente), który podlega gubernatorowi, który mieszka we wspólnocie Chihuilpe, gdzie znajduje się centrum społecznopolityczne tejże grupy etnicznej.

Gubernator jest największą władzą plemienia, ale uzależniony od ministerstwa rządu i policji. Ten system rządów wśród Tsachila jest czymś nowym i datującym się od roku 1971, a został ustanowiony w celu bronienia swych praw autonomicznych, zarówno społeczno-kulturowych, jak i własności zamieszkiwanych przez nich terenów ziemskich, a które były okupowane przez ciągłe napływające nowe grupy osadników.

Podstawowym źródłem utrzymania dla tych Indian była: uprawa roli, polowanie, rybołówstwo oraz zbiór dzikich owoców, które dostarczała dżungla. Zajmują się uprawą roli, polowaniem oraz hodowlą bydła.

Pomimo bardzo dużego kontaktu z metysami, zachowują swą identyczność kulturową, m.in. swój język „tsafiqui”.

Postępująca cywilizacja spowodowała, że Tsachilas zostali “zarażeni” stylem życia jakie prowadzą osadnicy, szukając poprawienia swej sytuacji ekonomicznej, weszli na rynek handlowy, dostarczając wielkie ilości bydła, owoców tropikalnych i produktów rolnych jak: banany, kukurydzę, achiote, kawę, kakao, papaya, tytoń, kauczuk, owoce cytrusowe (pomarańcze, cytryny, mandarynki).

Bardzo mało wiemy o Indianach Tsachilas tak pod względem historycznym, jak i etnograficznym. Są oni bez wątpliwości potomkami pierwszych mieszkańców, którzy zaczęli osiedlać się w tej niedostępnej dżungli.

Tsachila, posiadający prawego ducha, nie jest mu znana chciwość, zazdrość czy kradzież, zapożycza sie jak dziecko, gdyż nie zna wartości pieniędzy i wierzy, że będzie mógł spłacić swój dług. Żyje bez wielkich aspiracji gromadzenia dobytku. Przyroda dostarcza mu wszystko, co jest mu potrzebne do życia. Ignoruje bogactwo czy jak to możemy nazwać wygody.

Zanim zapyta, on słucha, ponieważ jest roztropny. Gościnny, przyjmuje gości z wielką życzliwością i serdecznością. Nie można go oskarżać, że jest leniwy. To, że pracuje mało, jest prawdą, ale w sposób wystarczający na utrzymanie swojej rodziny. Swoje ogródki utrzymują bardzo starannie, jego dom jest czysty. Nie przejmuje się o przyszłość i ignoruje handel. Gromadzenie bogactw uważa za absurd, jeżeli tego nie może użyć.

Pomimo wielkich i ciągłych kontaktów ze społecznością białych, Tsachilas zachowują własne elementy kulturowe, które pozwalają im identyfikować się jako plemię. Jednym z tych elementów jest porozumiewanie się w ich własnym języku tsafiqui, który przynależy do grupy językowej barbacoa i jest spokrewniony z językiem Cayapa, którym władają ich sąsiedzi z północnego zachodu z województwa Esmeraldas.

Tsachilas są wyznawcami religii katolickieja ale w ich wierzeniach przeplatają się elementy z ich pierwotnej religii. Jeśli się ich spyta, kim są?, odpowiadają że tsatsi, czyli katolikami.

Pierwszymi misjonarzami, którzy zaczęli ewangelizować to plemię, byli oo. Jezuici. Zaczęli swą pracę duszpasterską około roku 1694, odwiedzając Indian w sposób regularny, organizując systematyczne podróże z Quito.

Ojciec Hervas, w swych zapiskach zdaje relację, że w wieku XVIII, kiedy to Jezuici oddali swe misje na rzecz ojców Dominikanów i kiedy ci ostatni przybyli na założone misje nad rzekę Toachi i Quininde, wybuchło powstanie, podczas którego zginęło kilka tysięcy Indian.

Innymi przyczynami ich wyginięcia to kilkukrotne wybuchy wulkanu Pichincha oraz choroby, które zostały przywleczone przez człowieka białego, a na które Indianie nie byli uodpornieni i zostali zdziesiątkowani.

W obecnym czasie przypuszcza się, że liczba ich członków sięga 2.000 osób.

Ze względu na brak z mojej strony na bezpośredni kontakt z Indianami Tsachilas i z tego powodu nie mogąc wniknąć w ich wizje świata i wierzeń, opieram się na sprawozdaniu dr. Karstena, który w swych zapiskach zanotował: “... Chociaż Colorados są chrześcijanami, zachowują w swym życiu codziennym wiele praktyk i ceremonii religijnych, które są przekazywane z pokolenia na pokolenie.

W micie, jaki posiadają na temat Boga Stwórcy, a którego nazywają Diochi, który mieszka w złotej chmurze chronionej przez grzmoty i błyskawice, przeplatają się idee chrześcijańskie z ich własnymi.

Mit ten opowiada, że w zamierzchłych czasach, Colorados nie posiadali ogrodów z warzywami. Te produkty znajdowali w dżungli. Diochi spytał ich się, co robią?. Tsachilas odpowiedzieli: szukamy pożywienia. Ja wam dam pożywienie, odpowiedział Diochi i Colorados otrzymali żywność. Lecz diabeł Yukang, szukał Diochi, aby go zabić. Kiedy przeszedł tędy ten starzec?, spytał Yukang indian Colorados; “o, upłynęło wiele czasu”, odpowiedzieli. Yukang natychmiast zniknął.

Ta sytuacja powtarzała się w ten sam sposób trzy razy. Po raz pierwszy kiedy otrzymali roślinę bulwiastą zwaną yuca, po raz drugi kiedy otrzymali platano, i trzeci, kiedy otrzymali kukurydzę.

Po raz czwarty, kiedy Colorados pracowali przy uprawie ziemi, przyszedł Diochi i spytał się ich tak samo jak poprzednio, – co robią?. Tsachilas zdenerwowali się słysząc to samo pytanie powtarzana cztery razy z rzędu; odpowiedzieli – “sadzimy kamienie”. I Diochi odpowiedział: “Dam wam kamienie”. I urosły kamienie, których w żaden sposób nie można spożywać. Za Diochi przyszedł szybko Yukang, aby go zabić, ale znowu nic z tego nic nie wyszło, bo Diochi wstąpił do nieba (jokidoh). Pomimo tego, Diochi wysłał samego koguta (huallpa), aby pomagał Colorados w ich uprawach. Colorados złapali tego koguta wysłanego przez Diochi i go zabili. Lecz ten kogut zmartwychwstał i również wstąpił do nieba, aby spotkać się z Diochi. Od tego czasu Diochi i jego kogut przebywają w niebie, a Yukang został na ziemi...”

W tym micie zauważamy wielkie podobieństwo do wierzeń, jakie posiadają chrześcijanie o Bogu i Synu Bożym, który przyszedł na ziemię, aby zbawić świat.

W wierzeniach Indian Tsachilas zjawy, szatany oraz złe duchy zwane ogólnie Yukang, odgrywają ważne role. Owe złe duchy pochodzą od tych Indian, których oni znali, a którzy zmarli. Dusze tych zmarłych, jak nie mogą zaznać spokoju w swych grobach, wychodzą i błądzą jako złe duchy, szukając zemsty,[Pracując w różnych parafiach, miałem możliwość zauważyć, że jeżeli została pochwana jakaś osoba bardzo zła, lub którą również zabili, to rodzina kładła tego nieboszczyka w trumnie twarzą w dół, lub zawiązywali mu ręce czerwoną wstążką, wierząc, że w ten sposób dusza tego zmarłego nie wyjdzie z grobu, aby robić wiele złego], robiąc wiele szkody, szczególnie powodując, że ktoś zachoruje i w wielu przypadkach doprowadza do zgonu swe ofiary.

Duchy przebywają w miejscach, które przyprawiają o strach, szczególnie w nocy. Z tej racji Indianie mają strach chodzić w nocy w pobliżu tych miejsc.

Yukang czasami może przypadkowo odwiedzić w formie widzialnej mieszkanie.

Duchy wielkich szamanów zamieszkują wielkie wzniesienia, szczyty górskie oraz wulkany jak na przykład Chimborazo i Cotopaxi. Wymieniając nazwy tych gór, wskazuje na to, że Tsachilas zamieszkiwali w zamierzchłych czasach tereny w sąsiedztwie tych szczytów. Z miejsca, które obecnie zamieszkują nie można dojrzeć tych szczytów górskich.

Również wielkie i głębokie jeziora o zimnych i czarnych wodach są siedliskiem tych duchów.

Duchy zamieszkujące góry są sprawcami ciężkich chorób. Z tej to racji, kiedy znachor leczy te choroby, wzywa w swych modłach owe złe duchy.

Tym złym duchom przypisuje się wywołanie huraganów, grzmotów i błyskawic. Duchy wcielają się w dzikie zwierzęta i jadowite żmije. Jeśli jakiś Colorado został zaatakowany i zabity przez tygrysa, wierzą, że zły duch przybrał postać tygrysa, aby go zabić. Tak samo jeśli chodzi o ukąszenie przez jadowitą żmiję. Trujący jad żmii, który wchodzi w ciało, jest to Yukang i w ten sposób człowiek zostaje opętany (yukangkeahoe) przez szatana. Jeśli nie zostanie wyleczony, umiera.

Jako że Tsachilas są chrześcijanami, chrzczą swe dzieci. Przed ich ochrzczeniem, rodzice dziecka szukają rodziców chrzestnych, W tym to celu, obcina się kawałek paznokcia dziecka, i wkłada się do kieliszka z alkoholem. Osoba, która zaakceptuje być ojcem chrzestnym, wypija zawartość kieliszka razem z tym paznokciem. W ten sposób zawiązuje się ścisły związek pomiędzy dzieckiem i ojcem chrzestnym.

Wierzą, że w paznokciach znajduje się dusza człowieka. W tych to okazjach, alkohol staje się napojem ceremonialnym, jako że wierzą, że oddala złe duchy i gwarantuje pomyślność.

Nie organizują żadnych uroczystości związanych z dojrzewaniem płciowym. Jedynie w przypadku chłopców, kiedy się im przekłuwa dziurki w nosie (kinfudsde).

 

Obrzędy pogrzebowe

Gdy umrze jakaś osoba, wokół zmarłego stawia się trzy świeczki; jedną w wezgłowiu i dwie pozostałe po lewej i prawej stronie zmarłego. Podczas czuwania (velorio), kobiety w pozycji siedzącej, na klęczkach, z głową spuszczoną, a których rozpuszczone włosy zakrywają im twarz, przez jakąś godzinę śpiewają lamentacje. W pieśniach zawiera się prośba, aby zmarły wrócił, albo pytają się go dlaczego odszedł. Mężczyźni płaczą w głębi duszy.

W pierwszą noc po zgonie jakiejś osoby, najbliższa rodzina i krewni, czuwają przy zmarłym. Podczas czuwania, pragną uczcić duszę zmarłego. Jeżeli jakaś osoba zaśnie, uważa się to jako wielką obrazę przeciwko zmarłemu, który jako zemstę, ześle choroby i śmierć. Aby do tego nie doszło, osoby czuwające organizują różne gry i zabawy, podczas których pije się również guarapo lub alkohol. Jeśli chodzi o gry to, najpopularniejszą jest gra polegająca na rzucaniu piłką zrobioną z kauczuku. Uczestnicy gry siadają w dwóch rzędach po obydwu stronach trumny lub miejsca gdzie spoczywa nieboszczyk.

Piłkę rzuca się na przemian nad trumną od jednego uczestnika do drugiego. Jeśli ktoś nie złapie piłki, jako “karę” musi poczęstować wszystkich obecnych porcją wódki.

Inną grą jest rzucanie rozżarzonym kawałkiem drewna z gatunku balsa. Zasady gry sa takie same jak w poprzedniej grze.

Tsachilas nazywają te obrzędowe gry tensasa. Podczas ich realizacji, uważają że ochraniają rodzinę zmarłego przed chorobami i złymi duchami. Dlatego też są uważane jako ceremonie oczyszczenia.

Zaraz na drugi dzień, po odbytym velorio, ciało bywa pochowane w dżungli. Jako trumny używają wydłubanego pnia z palmy chionta, w którym to chowają nieboszczyka.

Zanim przysypie się ciało ziemią, zawiązuje się do jednego z palców lub do bioder jeden koniec cienkiego sznurka. Drugi koniec zawiązuje się do daszka postawionego nad grobem, zaraz po jego zasypaniu. Wierzą, że w międzyczasie jak sznurek się nie przerwie, dusza nie rozłączyła się od ciała i ofiarowuje się jedzenie i napoje, które kładzie się wokół grobu w różnych naczyniach i garnkach. W momencie, jak się przerwie nitka, krewni powiadają, że dusza już poszła do nieba. Od tego momentu nie potrzebują przynosić jedzenia na grób.

Natychmiast po odbytym pogrzebie wszyscy członkowie rodziny zmarłego opuszczają mieszkanie i całą zagrodę. Wierzą, że duch nieboszczyka przebywa w tym miejscu i czyha na swoją ofiarę.

Opracował: O. Kajetan Sahlke, SVD