Nad pradoliną Wisły, na wysokiej lewobrzeżnej skarpie nadwiślańskiej, w połowie drogi między Świeciem n. Wisłą i Nowem n. Wisłą, na trasie A1 z Gdańska do Cieszyna, na terenie gminy Dragacz leżą trzy miejscowości o nazwie Grupa, mianowicie Górna Grupa, Dolna Grupa i po prostu Grupa.
Grupa znana jest ze zmechanizowanej jednostki wojskowej. Dolna Grupa, niegdyś uboga wieś szlachecka, potem osiedle robotnicze jako zaplecze dla Grudziądza, staje się powoli centrum gminy z ośrodkiem zdrowia, warsztatami, ogrodnictwami, sklepami, restauracjami, stacją paliw oraz dworcem kolejowym o nazwie Górna Grupa. W Górnej Grupie mieści się kościół i dom parafialny, urząd pocztowy, komisariat policji, a przede wszystkim znany od początków lat dwudziestych XX wieku klasztor, lub mówiąc nowocześniej, Dom Misyjny Księży Werbistów.
Okalające od południa, zachodu i północy Górną Grupę zdrowe lasy sosnowe stanowią najdalej na południowy wschód wysuniętą odnogę Borów Tucholskich. Lasy te są niemymi świadkami dramatycznych dziejów tych ziem, zwłaszcza z czasów ostatniej wojny. W odległości zaledwie trzech kilometrów od klasztoru, w Mniszku, znajdują się groby około dziesięciu tysięcy pomordowanych przez hitlerowców Polaków, Żydów, jeńców wojennych różnych narodowości, kapłanów, nauczycieli, młodzieży akademickiej i licealnej, dzieci i kobiet z bliższych i dalszych okolic oraz chorych ze szpitala psychiatrycznego ze Świecia wraz z ich dyrektorem szpitala, doktorem Józefem Bednarzem (R. Kozłowski, Mniszek – miejsce kaźni, Dragacz 1999)
W latach 1226–1466 ziemie te były pod panowaniem Krzyżaków, a w okresie rozbiorów Polski należały do Prus Zachodnich, stąd dążenie Trzeciej Rzeszy do ich szybkiej, za wszelką cenę, germanizacji.
Powietrze jest tu zdrowe. Klimat ma charakter kontynentalny, suchy, którego nie łagodzi ani stukilometrowa odległość od morza, ani przepływająca w odległości dwóch kilometrów od klasztoru Wisła.
Pierwsze werbistowskie domy zakonne powstawały na południu Polski: Nysa (1892), Bytom (1920), Rybnik (1922) i już wówczas rozglądano się za jakimś miejscem na Pomorzu. Dzięki znajomości o. Tomasza Puchały w Kurii Diecezjalnej w Pelplinie, Werbiści usłyszeli z ust ówczesnego wikariusza generalnego ks. Zygmunta Rogali i regenta Seminarium Duchownego ks. Konstantego Dominika słowa: „Chodźcie do nas, tylko możliwie prędko. Przyjmiemy was z otwartymi rękami. Znamy was dobrze – młode, ale dzielne i pracowite Zgromadzenie” . Oczywiście słowa te były wypowiedziane w imieniu ówczesnego ordynariusza, biskupa Augusta Rosentretera, który całym sercem witał werbistów w diecezji chełmińskiej.
15 czerwca 1923 roku została zakupiona nieruchomość w Górnej Grupie. Odtąd sprawy potoczyły się bardzo szybko. 17 lipca 1923 roku zawitali do Górnej Grupy pierwsi werbiści: o. Tomasz Puchała, o. Dominik Józef oraz bracia: Maureliusz, A. Petz i Jerzy P. Sygulla. Zamieszkali w drewnianym baraku, kaplicę urządzili w garażu.
Natychmiast przystąpiono do budowy nowego domu zakonnego. Uroczystego poświęcenia Domu Misyjnego w imieniu biskupa ordynariusza dokonał biskup pomocniczy ks. Jakub Klunder 1 października 1924 roku. Dwa dni później, 3 października, 70 uczniów rozpoczęło naukę w czterech klasach gimnazjalnych. Wcześniej, bo już 23 czerwca 1924, Kongregacja do Spraw Zakonnych udzieliła pozwolenia na otwarcie nowicjatu braci.
Dom dalej rozbudowywano i już w 1926 roku, mogło się pomieścić 240 uczniów, 60 braci zakonnych, 15 ojców (tylu mieszkańców było w 1939 roku). Od tego też roku Górna Grupa stała się siedzibą przełożonego Polskiej Prowincji Księży Werbistów. Dla ułatwienia pracy wydawniczej w 1930 roku przystąpiono do budowy własnej drukarni.
Z Górnej Grupy w okresie zaledwie kilkunastu lat istnienia Polskiej Prowincji wyjechało na misje 25 braci zakonnych i 12 ojców.
Należałoby również wspomnieć o wzorowo prowadzonym przez braci zakonnych gospodarstwie rolnym, ogrodnictwie, wielu warsztatach i oczywiście drukarni.
Nazwa Górna Grupa była znana nie tylko na Pomorzu, ale w całej Polsce dzięki wielotysięcznym nakładom czasopism, a także w wielu krajach – dzięki misjonarzom.
Rankiem 1 września 1939 roku złowieszczy ryk syren alarmowych zamknął okres wspaniałego rozwoju Górnej Grupy. Uczniowie nie przyjechali już na rozpoczęcie nowego roku szkolnego. Bracia zakonni w liczbie 60 zostali najpierw internowani, a następnie zwolnieni do domów rodzinnych. Część ojców opuściła Górną Grupę. Dziewięciu w obozach Stutthofu, Oranienburga, Gusen i Dachau wkroczyło na drogę krzyżową. Pięciu z nich oddało życie za Kościół i Polskę. Byli to:
- O. Alojzy Liguda – rektor
- O. Piotr Gołąb – dyrektor szkoły
- O. Stanisław Kubista – redaktor „Skarbu Rodzinnego”, „Małego Misjonarza”, „Kalendarza Słowa Bożego”
- O. Roman Kozubek – wychowawca, prefekt
- O. Teodor Sąsała – nauczyciel
Dwaj z nich, o. Alojzy Liguda i o. Stanisław Kubista, zostali beatyfikowani, razem z innymi męczennikami z czasów ostatniej wojny, przez Ojca Świętego Jana Pawła II, dnia 13 czerwca 1999 roku.
Jesienią 1939 roku internowano w Górnej Grupie, oprócz werbistów, 95 księży z okolicy oraz z diecezji gnieźnieńskiej i włocławskiej. 17 z nich rozstrzelano w pobliskich lasach, dalszych 35 znalazło śmierć w obozach.
Zaraz po wyzwoleniu Górnej Grupy w 1945 roku pojawili się w klasztorze bracia: Winandus, Aleksy i Franciszek, nieco później o. Bolesław Cisz. Przystąpiono do zabezpieczenia domu i gospodarstwa. W 1946 roku 49 uczniów rozpoczęło nowy rok szkolny. W następnych latach liczba uczniów szybko wzrastała. W roku likwidacji Niższego Seminarium przez ówczesne władze komunistyczne, 3 lipca 1952 roku, było ich już 200.
Jasnym momentem pierwszych lat powojennych był rok 1948, rok srebrnego Jubileuszu Polskiej Prowincji Księży Werbistów. W tymże roku jubileuszowym 29 czerwca odbyły się w Górnej Grupie święcenia kapłańskie. Były to pierwsze święcenia werbistów w Polsce. Udzielono święceń pięciu diakonom. Czterech z nich, jako klerycy, przeżyło gehennę obozów koncentracyjnych. Swięceń udzielał im współwięzień bp Bernard Czapliński, jako kapłan więzień obozów, a od 1946 biskup pomocniczy w Pelplinie. Był to niewątpliwie najpiękniejszy dzień w powojennych dziejach Górnej Grupy.
W 1950 roku, chcąc pozbawić zakonników podstaw bytowych, odebrano klasztorowi ziemię. Dwa lata później, właśnie 3 lipca 1952 roku, Ojcowie przeżywali sceny podobne do tych z 1939 roku, z tą różnicą, że tym razem sprawcami dramatu byli nie Niemcy, ale Polacy.
Od tej daty werbiści we własnym domu zakonnym mieszkali kątem, w kilku pokojach i w suterenie, sprawując jedynie duszpasterstwo w parafii. W nocy z 31 października na 1 listopada 1980 roku rozegrał się końcowy akt dramatu. Pożar strawił część domu zajmowanego przez szpital psychiatryczny, w którym mieszkali nasi ojcowie. Stracili dach nad głową, ale uszli z życiem. Tymczasem 55 pacjentów straciło życie w płomieniach.
Teraz nastąpił najsmutniejszy okres w dziejach Domu św. Józefa. Ojcowie, a było ich trzech, jako pogorzelcy otrzymali od władz państwowych zapomogę w wysokości 5 000 zł (słownie pięć tysięcy). Nawet wówczas nie starczyło to na otarcie łez. Dobrzy ludzie przyjęli ich pod swój dach. W międzyczasie o. proboszcz Arkadiusz Magolewski wybudował Dom Parafialny. Przez cztery lata w ruinach naszego klasztoru hukały sowy. Potem nowy "właściciel" - Państwowy Dom Pomocy Społecznej - przystąpił do odbudowy trwającej sześć lat.
Od pierwszego dnia zaboru naszego Domu Misyjnego św. Józefa, to znaczy od 3 lipca 1952 r. werbiści nigdy nie pogodzili się z tym faktem. Poprzez listy protestacyjne i interwencje w ministerstwach zabiegano o zwrot tego domu, który nigdy nie został wykreślony z rejestrów. Każdego roku był notyfikowany w Urzędzie do spraw Wyznań oraz w katalogach zakonnych. W momencie zaboru w Domu Misyjnym św. Józefa mieściła się bowiem nie tylko szkoła, zresztą zarejestrowana (a więc motywacja w akcie likwidacyjnym, że szkoła działała nielegalnie, mijała się z prawdą), ale również był tu nowicjat braci zakonnych, a przede wszystkim mieścił się w tym domu prowincjalat, czyli Zarząd Polskiej Prowincji Księży Werbistów. Podstawą do odzyskania tego domu zakonnego stała się jednak dopiero ustawa z 17 maja 1989 roku, określająca stosunek państwa do Kościoła Katolickiego.
21 września 1990 roku wojewoda bydgoski podpisał umowę, w myśl, której Dom Misyjny św. Józefa wraca do prawowitego właściciela, czyli do Księży Werbistów.
27 września wręczono nam klucze do naszego, częściowo odrestaurowanego po pożarze domu. Od 1 lutego 1991 r. przebywa w tym domu zakonnym niemal 40 kandydatów przygotowujących się do przyszłej pracy misyjnej. Dom św. Józefa zyskał nową rangę, stał się częścią naszego seminarium duchownego i nosi dziś nazwę: Misyjne Seminarium Duchowne Księży Werbistów - Postulat. Tu również znajdą dla siebie schronienie nasi chorzy i zasłużeni współbracia, zwłaszcza byli misjonarze.
Patronem i opiekunem tego domu misyjnego jest św. Józef. Św. Józef jest również patronem całej Polskiej Prowincji Księży Werbistów. W 1930 roku uroczystości św. Józefa w Górnej Grupie przewodniczył bp Pomocniczy z Pelplina, ks. bp Konstanty Dominik. Dziś sam bp ordynariusz Marian Przykucki przewodniczy naszej uroczystości. Dokonał on intronizacji figury św. Józefa oraz poświęcenia Domu Misyjnego.
Dziękujmy Bogu, bo jest dobry.
Święty Józefie, Patronie nasz, wstawiaj się za nami!
(Referat wygłoszony w dniu 19 marca 1991 r. w Górnej Grupie z okazji powtórnego przejęcia Domu św. Józefa.)