o. Kazimierz Dzimitrowicz SVD, ARGENTYNA
Drodzy Przyjaciele Misji! Życie jest darem, który otrzymaliśmy od Boga, są nimi także rozum i wolna wola. Idąc przez życie doświadczamy Jego obecności zarówno w każdym człowieku jak również w przyrodzie i w kosmosie, który nas otacza. To doświadczenie staram się odbierać jako łaskę Stwórcy. Rozpoczęcie listu od tak ważnego tematu jakim jest życie, nie jest podyktowane motywem napisania traktatu filozoficzno-teologicznego czy też moralnego pod tym tytułem, a jedynie chęcią podziękowania za życie mojego stryja o. Witolda Dzimitrowicza SVD (zmarł 16 listopada 2010 r. w Ponta Grossa w domu parafialnym w dzień Matki Miłosierdzia z Ostrej Bramy, której był wielkim czcicielem).
Być może wielu z Was znało go osobiście, a może pośrednio przez miesięcznik „Misjonarz" lub jako jednego z wielu misjonarzy polskich, który opuścił swoją Ojczyznę, by wyjechać do innego kraju i dzielić się tam swoją wiarą. Być może byliście jego patronami, wspieraliście go materialnie i modlitewnie. Za to wszystko serdecznie Wam DZIĘKUJĘ!
O. Witold był młodszym o 4 lata bratem mojego ojca; gdy w maju 1972 roku przystąpiłem do Pierwszej Komunii Świętej dowiedziałem się od mego taty, że pojedziemy na święcenia kapłańskie jego brata; bardzo się z tego ucieszyłem (obchodziłem wtedy 10 urodziny, był to dla mnie piękny prezent!). 18 czerwca tego roku, kiedy przyjechałem z rodzicami do Pieniężna na ową uroczystość, świat dla mnie obrócił się o 180 stopni! Było to wspaniałe przeżycie, którego nigdy nie zapomnę a z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że Dobry Bóg w tamtym momencie obudził we mnie powołanie do kapłaństwa - tego dziś jestem pewny.
Wiem, że kapłaństwo jest łaską, ale z nią trzeba było współpracować, by po dłuższym czasie, jakim były nauka w szkole podstawowej, zawodowej i technikum wieczorowym dla pracujących, praca w zakładzie wytwórni maszyn włókienniczych, móc na nowo pobudzić umysł do refleksji na temat powołania kapłańskiego. Tak po wielu przemyśleniach i codziennej modlitwie zdecydowałem się wstąpić do Zgromadzenia Słowa Bożego - podobnie jak mój stryj Witold. Święcenia kapłańskie otrzymałem 12 maja 1990 roku, na które przyjechał z Brazylii o. Witold, były to też jego planowane wakacje w Ojczyźnie. Po 2 latach pracy duszpasterskiej w Parafii św. Piotra i Pawła w Pieniężnie, pojechałem do Hiszpanii na kurs języka i w styczniu 1993 roku wylądowałem w Argentynie - w prowincji Misiones - terenie mojej posługi misyjnej. Tak się złożyło, że mogłem co rok w miesiącu styczniu odwiedzać mego stryja, bo w tych rejonach jest wtedy lato i są wakacje. Te spotkania rodzinne nacechowane były nie tylko wspomnieniami z przeszłości, ale również pomogły mi nauczyć się od o. Witolda wiele metod pracy duszpasterskiej w parafiach brazylijskich.
Po 18 latach pracy duszpasterskiej na kilku parafiach w Misiones, od tego roku zwiększył się zakres moich obowiązków, gdyż wybrano mnie wice- prowincjałem naszej prowincji Zgromadzenia Słowa Bożego, jestem także rektorem Domu Rekolekcyjnego, gdzie również opiekuję się 8 starszymi współbraćmi, którzy wycofali się już z czynnej pracy duszpasterskiej ze względu na swoje zdrowie. Pomagam jak mogę na dwóch parafiach, podejmując wiele obowiązków kapłańskich. Kończąc ten list do Was, jeszcze raz serdecznie dziękuję za ofiary i modlitwy, które czynicie za nas wielu pracujących daleko od Ojczyzny. Łączy nas wszystkich ten sam cel - Chrystus nas ochrzczonych posyła na żniwo, które jest wielkie, i wciąż potrzeba tych na pierwszym froncie jak i tych na zapleczu misyjnym - bez Was nie byłaby możliwa działalność misyjna Kościoła, bo wszyscy tworzymy ten Kościół!
Oby wszyscy chrześcijanie zrozumieli to zadanie powierzone nam przez Pana Jezusa. Pamiętam o Was wszystkich w moich modlitwach i podczas sprawowanej Mszy Świętej.
W Miłości Chrystusa i Maryi,
o. Kazimierz Dzimitrowicz SVD
Wrzesień 2011